wtorek, 6 sierpnia 2013

Wyspa Rab - wyjazd i podróż.

Sobota, 3. Sierpnia, nareszcie urlop – wyjeżdżamy na Rab. Walizy spakowane do samochodu, pies  zaszczepiony, odkleszczony, odrobaczony (wymogi).

Paszporty (nasze i psa), ubezpieczenie (strzeżonego… ), muzyka (każdy zabrał swoje ulubione płyty), kanapki i napoje na drogę. Trochę jedzenia – na wyspę przyjedziemy w sobotę po południu, a nie wiemy jak z zaopatrzeniem w niedzielę. Nawigacja mówi  - 10 godzin i 17 minut (do promu).

Ale co zrobićJedziemy nawą autostradą A1 do Gorzyczek i następnie przez Bohumin i Ostrawę na południe.
W okolicach Mszany – objazd, słynny już, wciąż niegotowy most w ciągu autostrady. Ale jedziemy bladym świtem, więc objazd (ok. 10 km) przeszedł bardzo sprawnie. Na pierwszej stacji benzynowej w Czechach kupujemy winietę – miesięczną,  440 koron (niecałe 75 zł, płatne w koronach lub kartą). Przed granicą, po Polskiej stronie można kupić winiety, ale po 82 zł.
Następny postój na granicy Austriackiej.  Winieta na Austrię po czeskiej stronie kosztuje 310 koron (prawie 12 euro!), w Austrii – 8,30 euro. Ale niemiła niespodzianka, to to, że za kawę w małym bistro na granicy zapłaciliśmy 4,60 euro (espresso i duża).
Zaskoczyły mnie ceny paliwa. Tydzień wcześniej byłem w Austrii – krótki służbowy wypad – ON kosztował w Czechach 33,99 korony/l (5,51 zł/l), a w Austrii – 1,39 euro (5,84 zł/l), obecnie  Czechy – 6,32 zł/l, Austria – 7,1 zł/l (czyżby sezon?)
Ale, ponieważ w Polsce zatankowałem pod korek za 5,48 zł/l (stacja Bliska), to się nie przejmuję, dojedziemy bez tankowania na miejsce.
Do godziny 11 wszystko idzie jak w zegarku. Właśnie kończymy mały lunch na ostatnim parkingu w Austrii, 5 km do granicy Słoweńskiej - domowe kanapki w leśnym cieniu. Nawigacja mówi, 14:35 – prom w Jablanacu (a właściwie w Stinicy – dobrze oznakowany, więc nie da się zabłądzić).
Kupujemy Słoweńską winietę, klnąc jak wszyscy, bo to 30 euro, a tranzyt autostradą ok. 50 km? Jedziemy. Całe 20 km… i korek! I tak już do końca – ten pierwszy – do granicy Chorwackiej – makabra! Cała Europa próbuje przejechać przez to przejście graniczne (najlepsza droga do Dalmacji).
Następny korek (a właściwie całe korkowisko) to bramki wjazdowe i zjazdowe na trasie – Trakosčan, Zaprešic i (dla nas ostatnie, bo tu już opuszczamy autostradę) Žuta Lokva. W sumie opłaty wyniosły 48 i 61 kun (109 kun = 68,7 zł).
Od Žutej Lokvy – z górki na pazurki, przepiękna widokowa trasa, ale dla ludzi o mocnych nerwach. Nieco wąsko, mocno w dół i mocno kręto – karuzela.
Na prom docieramy ok. 19 – prawie pięć godzin po czasie. Pięć godzin w korkach! Wierzcie mi, to męczy o wiele bardziej, niż przejechanie tych 900 km!
Ale na szczęście korki za nami – wakacje przed nami. Wynieśliśmy z tej podróży jedną nauczkę – przedłużamy pobyt o jeden dzień, wracamy w niedzielę, bo korki wyjazdowe były jeszcze większe.
A następny wyjazd do Chorwacji – w piątek! Zapominamy o podróżowaniu w soboty, bo to nieszczęście!



Żegnamy stały ląd (prom 139 kuna – dwie osoby dorosłe, 12-latka i samochód, czyli 87,57 zł) i po piętnastu minutach –RAB!





Najpopularniejszy widok z Rabu - cztery dzwonnice.

Zobacz pierwszy lunch na Rabie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz